środa, 27 października 2010

Polski polityk „nagi tors” walczy z konsolami

PS3
Pod koniec listopada pójdziemy ‘do urn’, aby oddać głos w wyborach samorządowych. Jednym z kandydatów w Warszawie jest Wojciech Olejniczak. Zastanawiacie się pewnie po co o tym piszemy? Otóż pan „piękny, nagi tors” wypowiedział otwartą wojnę użytkownikom… PlayStation!
Wszystko ma związek z oficjalnym blogiem kandydata na prezydenta Stołecznego Miasta. Taką oto informację możemy przeczytać w jednym ze wpisów:
Warunek pierwszy: zorganizowanie programów edukacyjno-sportowych dla okolicznej młodzieży. Czas oderwać młodych warszawiaków od Playstation i dopalaczy.
PlayStation 3 za 1zł za przeniesienie znajomych do Play
Chwila, moment. Nie sposób się nie zgodzić z drugą częścią tego manifestu, ale skąd, u diabła, tak wrogie nastawienie do PlayStation? Ja rozumiem, że właściciel TAK pięknego torsu (foto poniżej) musi mieć mało do czynienia z grami wideo, ale zawsze uważałem, że fakt, iż młodzież spędza czas wolny na grach wideo ma swoje plusy. Przykład? Proszę: zamiast bezczynnego „bujania się po ośce” młodzi ludzie spędzają czas w swoich domach, zazwyczaj pod czujnym okiem rodziców. Skoro PlayStation (i ogólnie gry wideo) są dla niektórych alternatywą dla picia piwa i zaczepiania młodszych, to po co kogoś od czegoś takiego odciągać?
Inna sprawa, że dlaczego na cel wzięto akurat konsolę SONY? Użytkownicy Xboxa 360, Wii czy osoby grające na PC mogą spać spokojnie? Ich odrywać nie trzeba? Znając życie nie poznamy nigdy odpowiedzi na te pytania, choć nie ukrywam, że byłbym bardzo zdziwiony gdyby pan Wojtek zechciał dorzucić do tematu kolejne „3 grosze”. No chyba, że nie ma czasu, poświęcając się bez reszty kulturystyce i pielęgnacji swojego wyglądu
PS. „Wiecie co z nim zrobić!”

FIFA 11 Ultimate Team tuż tuż..

FIFA 11 Ultimate Team


FIFA 11 Ultimate Team
Jeśli zbieraliście kiedyś naklejki czy karty z piłkarzami, to wiecie, że samo ich kolekcjonowanie i kupowanie coraz to nowych zestawów wciąga. W Ultimate Team nie dość, że budujecie  tak swój zespół marzeń, to możecie na boisku przekonać się, jak wypada z tworami innych graczy.
Rok temu dodatek był płatny, ale i tak warto było go kupić. W przypadku FIFA 11, Ultimate Team dostaną za darmo gracze, posiadający kod Online Pass.

Ultimate Team pojawi się już w przyszłą środę na 360 i PS3.

PlayStation 3 za 1 zł za przeniesienie znajomych do Play

PlayStation 3 PlayPlayStation 3 w Play

Sieć Play wprowadza właśnie kolejną promocję, która ma zachęcić klientów do masowego przenoszenia numerów. Tym razem osoby przenoszące numer do Play mogą dostać konsolę PlayStation 3 za 1 zł.
Co należy zrobić, żeby zdobyć PlayStation 3? Z promocji mogą skorzystać osoby, które spełnią następujące warunki:
  • przeniosą swój numer do Play (numer mobilny lub numer stacjonarny);
  • podadzą numery członków swojej rodziny lub znajomych, którzy mogą być zainteresowani przejściem do Play;
  • z kilkoma z podanych numerów zostaną podpisane umowy w Play w procesie MNP, a łączna suma abonamentów będzie wynosiła co najmniej 150 lub 250 zł.
Nie jest istotna liczba faktycznie złożonych wniosków o przeniesienie numeru, ale łączna suma kwot abonamentów, na które zostały podpisane umowy z Play. Do progu 150 oraz 250 zł liczą się kwoty abonamentu bez uwzględniania rabatów. Wyjątkiem są:
  • Oferta bezterminalowa „LongPlay bez telefonu 30.09” – w jej wypadku liczy się kwota abonamentu po rabacie;
  • Oferta LongPlay 1 zł – abonament 1 zł nie zalicza się do kwoty;
  • Oferta biznesowa oraz mix.
Szczegóły promocji „LongPlay z PlayStation”
cennik PlayStation 3
Aby zdobyć PlayStation 3, należy skorzystać ze specjalnej promocji, w ramach której PlayStation 3 jest dostępne za 1 zł. Zasady promocji „LongPlay z PlayStation”:
  • Abonament LongPlay 1 zł.
  • Umowa na 12 miesięcy.
  • Osobny cennik jedynie z PlayStation 3 oraz PlayStation Portable.
Jak widać, sieć Play nie przestaje i ciągle ma zamiar skłaniać klientów innych operatorów do przenoszenia numerów. To dobrze, ponieważ można liczyć na ciekawe promocje. Oby nie tylko w Play…

Comet Crash niedługo doczeka się dodatku



Gatunek tower defense na pewno szybko nie umrze. Kolejne gry pojawiają się jak grzyby po deszczu, a jakby tego było mało, jeden z popularniejszych przedstawicieli tego typu rozrywki na PSN - Comet Crash doczeka się niedługo sporego dodatku.

czwartek, 21 października 2010

Assassin's Creed: Brotherhood - ten sam Ezio, nowa gra


Walka zakonu templariuszy z bractwem skrytobójców podlana sosem spiskowej teorii dziejów to główny temat gier z serii Assassin's Creed. Po rozczarowującej części pierwszej i świetnej "dwójce" już za miesiąc będziemy mogli zagrać w jej kontynuację. Nie będzie to jednak Assassin's Creed 3, a gra o podtytule Brotherhood. Czy możemy traktować ją jak pełnoprawną produkcję? Czy jest to może po prostu duży dodatek?

Stary, dobry Ezio

Jak już zapewne wiecie - zamiast nowej ery i bohatera będziemy kontynuować przygodę Ezio - włoskiego szlachcica, którego poznaliśmy w Assassin's Creed 2. Akcja Brotherhood zacznie się dokładnie tam, gdzie skończyła się poprzednia część. Nie wchodząc w dalsze szczegóły - naszym pierwszym zadaniem będzie ucieczka z Watykanu do siedziby rodu Auditore w Monterigioni.Osoby, które wcześniej nie grały w Assassin's Creed, nie muszą się martwić, że nie znają szczegółów intrygi - zostają one streszczone na samym początku gry w odpowiednim wprowadzeniu.

Mimo iż na początku zaczynamy grać maksymalnie rozwiniętym Ezio, z najfajniejszym sprzętem i dużym paskiem zdrowia, to już jakiś czas później zastosowany zostaje dość ograny motyw i większość z tych rzeczy tracimy, wracając tym samym do punktu wyjścia. Dobrze, że przynajmniej w tym przypadku jest to w miarę wyjaśnione fabularnie.
Po pierwszych kilku godzinach mogę wnioskować, że dostaniemy równie ciekawą i dobrze opowiedzianą historię, co w drugiej części. Pojawiają się też dynamiczne fragmenty rozgrywki, jak jazda na koniu przez niszczone miasto. Do tego poznamy nieco lepiej Machiavelliego, który w świecie Assassin's Creed jest przywódcą sekty w Rzymie, a także niektórych z członków rodu Borgiów. Ciekawym pomysłem jest pokazanie "normalnego życia" naszego bohatera, który po zakończeniu swojej przygody wraca do domu i stara się wieść normalne życie. Pomaga to poznać nam lepiej Ezio, jak również jest miłym przerywnikiem pomiędzy kolejnymi dramatycznymi wydarzeniami.




To nie jest Assassin's Creed 3

Dlaczego w Brotherhood nie mamy nowej postaci i okresu historycznego? Rozmawiając z deweloperami spodziewałem się usłyszeć o sympatii, jaką wzbudził Ezio, chęci kontynuacji jego historii i wyjaśnienia intrygującego zakończenia poprzedniej części. Prawda jest jednak bardziej prozaiczna - Ubisoft chciał mieć kolejnego Assassina w rok po premierze ostatniej części, a w tak krótkim czasie nie dało się zrobić nic poza bezpośrednią kontynuacją. Ostatnim razem to właśnie tyle czasu było potrzebne, aby wymyślić świat, głównego bohatera i określić rolę historycznych postaci (jak na przykład Leonardo Da Vinci) w uniwersum stworzonym przez Ubisoft. Stąd też osadzenie akcji we Włoszech - wprowadzenie innego stylu architektonicznego zajęłoby za dużo pracy. Co prawda pojawi się jedna misja w Hiszpanii, ale na dużo więcej nie mamy co liczyć.
Inne europejskie stolice pojawią się w misjach, na które będziemy wysyłać członków naszego bractwa, jednak należy pamiętać, że są to tylko punkty na mapie i tak naprawdę ich nie odwiedzamy. W założeniu mają nam one opowiedzieć, co w tym czasie dzieje się w innych częściach naszego kontynentu.

Dodatek czy nowa gra?

Zastanawiałem się, dlaczego mamy nie potraktować Brotherhood jako dużego rozszerzenia, tylko jako nową część gry. W końcu poza postacią i realiami historycznymi zachowany został też ten sam silnik i modele, w związku z tym gra wygląda tak samo, jak AC2.
W trakcie rozmów na ten temat twórcy mówili głównie o ilości nowych rzeczy, które zobaczymy w AC:B i wielkości samej gry. Ma ona być większa i dłuższa od Assassin's Creed 2. Dodatkowo wprowadzono zupełnie nowy aspekt - tytułowe Bractwo. Ezio nie walczy już sam i może rekrutować, zarządzać, szkolić i wykorzystywać w akcji innych asasynów. Niestety w zaprezentowanym nam fragmencie gry nie miałem szans sprawdzić tego samodzielnie, te opcje zostały nam, tak samo zresztą jak na Gamescomie, tylko pokazane. A szkoda, bo to spora nowość w grze i w zasadzie jedna z nielicznych rzeczy, która tak naprawdę odróżnia ją od poprzedniczki.
Pojawią się też znane z MGS-a VR Missions, czyli epizody w rzeczywistości wirtualnej, gdzie będziemy musieli wykonać narzucone nam przez twórców zadania, wykorzystując zdobyte wcześniej umiejętności (ze wsparciem dla tablic wyników, oczywiście), jak również opisany już przez nas tryb multiplayer.





Recenzja: PES 2011

W przypadku serii PES od dawna nie chodzi już o wygranie rywalizacji na podwórku konsolowych piłek nożnych, a o przypomnienie czasów świetności serii i odzyskanie fanów. Rok w rok Seabass zapowiada rewolucję i pierwszego, prawdziwego PESa nowej generacji, a po premierze gracze znów kręcą nosem. W tym roku będzie podobnie, choć trzeba przyznać, że tym razem udało się stworzyć grę, która może znaleźć swoich odbiorców.

Przedmeczowa ekscytacja

Zacznę od tego, że pierwsze odpalenie gry spowodowało u mnie naprawdę przyjemne ciary na plecach. Powód jest oczywisty - prezentuje się ona ślicznie. Jeśli co roku coś wychodzi Konami to na pewno menu i oprawa meczowa, która błyskawicznie zamienia nasz pokój w wycinek stadionu. W PES znowu znajdziemy pełną licencję Ligi Mistrzów, a to oznacza niesamowite wrażenia związane z całym przepychem oprawy tych rozgrywek. Dla gracza, który środowe transmisje od dziecka traktował jak małe święto, "wyjście" wraz z zawodnikami z tunelu na boisko i usłyszenie ryku kibiców oraz hymnu Ligi Mistrzów to fantastyczna sprawa. Do tego Konami po raz kolejny wykonało świetną robotę przy twarzach zawodników, więc iluzja uczestniczenia w prawdziwym meczu jest kompletna.
Przed meczem warto również przyjrzeć się nowym opcjom taktycznym. Na pewno powinni to zrobić autorzy gier z serii FIFA, bo w PES 2011 mamy równie dużo (jeśli nawet nie więcej) taktycznych niuansów, a ustawienie drużyny,  zgodnie ze swoim stylem zajmuje tu dosłownie chwilę. Ponadto, jeśli nie macie akurat czasu na własnoręczne kierowanie losem drużyny, możecie włączyć tryb trenerski, w którym piłkarzami steruje SI, ale gracz wciąż może regulować nastawienie ofensywne, uruchamiać szybkie taktyki, czy przypisywać różne style gry do konkretnych przedziałów na osi czasu gry. Świetna sprawa. Niestety wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego wiele tej magii ulatuje.

Młotek w nodze to podstawa

Rozpiska taktycznych szczegółów spotkania wygląda bowiem świetnie, ale sama rozgrywka jest tak zręcznościowa, że poza podstawową taktyką, większość założeń szybko bierze w łeb. Nowy PES jest dużo wolniejszy, niż poprzednie części, ale mecze wciąż dalekie są od partii szachów. Piłkarze szybkością biegu przypominają sprinterów, a do tego potrafią zagrać dokładną i superszybką piłkę z dowolnej pozycji. Gdy dodamy do tego obrońców nieszczególnie radzących sobie z odbiorem piłki i brak przewagi wynikającej z ich warunków fizycznych (gra ciałem wciąż kuleje) otrzymamy efektowny futbol, w którym zachowanie czystego konta jest może trudne, ale na połowie przeciwnika można wyczyniać szalenie efektowne akcje. Konami wyraźnie postawiło w tym roku na ofensywę i wymianę ciosów. Ma to swoje dobre i złe strony.
Plusem są oczywiście emocjonujące akcje, którym uroku dodaje jeszcze nowa kamera. Efektownie wyglądają zwłaszcza podkręcone piłki zagrane za plecy obrońców, kiedy napastnik ściga się z nimi do wytracającej pęd futbolówki. Teraz sami wskazujemy kierunek podania, ale dogranie do nogi odbiorcy wcale nie jest dużo trudniejsze. Jeśli chcemy, możemy również posłać piłkę w każde miejsce boiska. Opanowanie tych zagrań  łatwe już nie jest, ale mając w drużynie szybkich skrzydłowych warto podrzucać im od czasu do czasu piłkę na dobieg. Rajdy skrzydłami nie są już tak zabójczą bronią, jak w poprzednich odsłonach, ale celne i mocne dośrodkowanie (a większość jest właśnie taka) i tak często kończy się bramką. Opłaca się również strzelać sprzed pola karnego, bo każdy z graczy potrafi huknąć piłkę z siłą, która powinna spokojnie rozerwać siatkę. Aż dziw, że bramkarze potrafią obronić takie petardy bez konieczności zejścia z boiska z powodu urazu. Jeśli Konami dalej będzie podkręcało siłę strzału to kto wie - może doczekamy się tego za rok.
Mecze w PES 2011 dla kogoś, kto nie trzyma pada w ręce i nie czuje emocji pojedynku wyglądają niedorzecznie (kiedy ostatni raz widzieliście spotkanie bez żadnego faulu?), ale nastawienie na atak i fakt, że akcja co chwilę przenosi się w okolice jednej z bramek sprawiają, że nie sposób się tu nudzić. Podczepienie zwodów do prawej gałki to dobry pomysł, ale już łączenie ich w kombinacje nie zdaje egzaminu, sytuacja zmienia się za szybko, by odpalać ich serię w ciemno.

Ciężka dola obrońcy

Promowanie ofensywnej gry to jedno, ale wydaje mi się, że Konami w tym elemencie przedobrzyło. Do rozklepania obrony nie trzeba tu kilkunastu podań - wystarczy kilka kopnięć, by obrońcy musieli desperacko ratować sytuację. Nie mają łatwo, bo trudno nie zauważyć, że w pojedynkach jeden na jednego to zawodnik atakujący już na starcie ma przewagę. Gra ciałem jest w PES 2011 prawie nieobecna, więc fakt, że dostępu do bramki broni dwumetrowy byk, nie robi na napastniku większego wrażenia. O ile zachowanie bramkarzy wydaje mi się sporo podciągnięte, to  (nawet najlepsi) obrońcy zbyt często nie radzą sobie z piłkami wrzucanych między nich, a bramkarza. Zupełnie jakby nie potrafili skutecznie zastawić pułapki ofsajdowej. Oczywiście efektem jest napastnik samotnie pędzący na bramkę. Sytuacja powtarza się tak często, że Konami powinno pomyśleć nad łatką.
Niestety, gra w obronie jest nie tyle trudna, co okaleczona przez zabiegi autorów, którym marzyła się wyjątkowa bramka w każdej akcji. Mam z tym duży problem, ponieważ piłką nożną nie interesuję się od wczoraj. Jeśli napastnicy są pupilkami autorów, a obrońcy są przez nich osłabiani, to do gry wkrada się zbyt dużo przypadkowości. Możecie trenować całe dnie, a i tak nie ustrzeżecie się bramki straconej przez nieudolność konsolowych piłkarzy.
Mimo to muszę przyznać, że gra świetnie sprawdza się, gdy przed telewizorem usiądzie dwóch znajomych. Obaj cierpią te same katusze w obronie, a argument, że "konsola oszukuje" nie ma sensu. Do tego akcje i strzały superpiłkarzy z gry Konami co chwilę powodują okrzyki, którymi upewniamy się, że kolega na pewno widział ostatnie zagranie. Modele piłkarzy znowu wykonane są fantastycznie (i znowu ich animacja pozostawia wiele do życzenia ), więc powtórki ogląda się bardzo przyjemnie. Oczywiście pod warunkiem, że to nie nasi obrońcy dali się w dziecinny sposób ograć...

Mistrz i legenda

Pochwały należą się autorom za rozbudowanie trybu Master League o opcję sieciową. Jak zwykle startujemy z drużyną pełną anonimowych piłkarzy i skromnym budżetem, za który nie sprowadzimy do naszej ekipy nikogo ciekawego. Jednak zamiast zdobywać punkty z drużynami sterowanymi przez konsolę, toczymy pojedynki z żywymi przeciwnikami. Każdy mecz kosztuje wpisowe, które zwracane jest z nawiązką po zakończeniu spotkania, więc ucieczki nie są tu nagminną praktyką. Szkoda, że podział na dywizje nie oznacza, że nasi amatorzy nie mogą spotkać się z drużyną, w której gra już kilku znanych graczy.
Kariera piłkarska czyli Become a Legend niestety znów jest okaleczana przez słabiutkie SI drużynowych partnerów, a bezczynne snucie się po boisku jest zwyczajnie nudne. Nawet, gdy wyprosimy już podanie, to koledzy niechętnie rzucają się do ataku, stwarzając szansę na dogranie. Szkoda, że po meczu to my dostajemy burę za niewykonanie założeń taktycznych... Te same problemy trapiły ten tryb rok temu, ale jak widać Konami nic z nimi nie zrobiło.
Rozczarowuje też po raz kolejny dziurawa licencja. Jasne, jest Liga Mistrzów, Copa Libertadores, Liga Europy, ale żeby w 2010 roku wydawać grę, w której w Premier League mamy jedynie dwie prawdziwe drużyny ze swoimi strojami i emblematami? Dawno temu lubiłem dłubać w edytorze, ale te czasy minęły.

Werdykt

PES 2011 jest przyjemny i dostarcza sporo emocji. Jednocześnie Konami pokazało, że najwidoczniej nie zamierza walczyć z FIFA na polu symulacji i będzie szukało swojej niszy stawiając na efektowność i zręcznościowy model rozgrywki.
Sytuacja jest więc prosta - jeśli w futbolu liczą się dla was przede wszystkim efektowne akcje i bramki, które można na powtórkach oglądać w nieskończoność, to warto rozważyć kupno PESa. Jeśli jednak doceniacie niuanse piłki nożnej, zabawy taktyką i chcecie przede wszystkim symulacji, to nie macie tu czego szukać. Karty zbyt często rozdaje szczęście, a SI piłkarzy wciąż nie pozwala na rozgrywanie bardziej finezyjnych akcji, do czego zdaje się zachęcać  nowy system podań. Konami czeka jeszcze sporo pracy, zanim PES pozbędzie się tego i wielu innych archaizmów.

Co kochają Brytyjczycy?

Oczywiście że piłkę nożną! Co na to wskazuje? A no to, że w ubiegłym tygodniu dwóch królów piłkarskich gier wymiatało w rankingach sprzedaży – chodzi oczywiście o PES 2011 i FIFA 2011. A oto cały ranking:

1.    FIFA 11
2.    Pro Evolution Soccer 2011
3.    Dead Rising 2
4.    F1 2010
5.    Halo: Reach
6.    Castlevania: Lords of Shadow
7.    Enslaved: Odyssey to the West
8.    Tiger Woods PGA Tour 11
9.    Just Dance
10.   Wii Party
Zapewne nikogo nie dziwi, że F1 2010 także widzimy wyżej – skoro ma się w kraju takich utalentowanych kierowców (Jenson Button i Lewis Hamilton) to z pewnością apetyt młodych “graczy” na takie produkcje wzrasta!

Medal of Honor – 1,5 miliona kopii sprzedano w 5 dni

Medal of Honor
Medal of Honor
Medal of Honor nie dostaje bynajmniej rewelacyjnych ocen – widziałem nawet 5/10 punktów – jednak ludzie i tak go kupują. Ale czy 1,5 miliona sprzedanych kopii w 5 dni to dobry rezultat? Tak – zdaniem Electronic Arts. Posiadacze gry mogą szykować się na miły prezent od koncernu.

Medal of Honor – PS Jailbreak Killer
Ten prezent to pierwsze rozszerzenie do gry, które będzie dostępne za darmo już od 2 listopada dla wszystkich tych, którzy aktywowali Online Pass. Wniesie ono do gry nowy tryb multi – Clean Sweep, dostępny na mapach Bagram Hangar oraz Khyber Cave. Natomiast mapy Diwagal Camp i Kabul CIty Ruins będę podrasowane. Co jednak smutne, dodatek będzie tylko dla posiadaczy wersji gry na Xbox 360 i PS3. A co z PC? Na razie nie wiadomo.

Jak to było z Gran Turismo 5? Historia dużego spóźnienia

Jak wiemy, historia Gran Turismo 5 rozpoczęła się wraz z premierą części czwartej, jeszcze na PlayStation 2. Już wtedy było wiadomo, że ekipa Polyphony Digital nie spocznie na laurach i wyda kolejną część. Wciąż jednak tkwimy w martwym punkcie, ponieważ na dobrą sprawę nie wiemy, kiedy to nastąpi…
Gran Turismo 5 znowu się spóźni!
  • E3 2006 – zapowiedź wizji Gran Turismo 5, które wówczas było podrasowaną wersją GT4;
  • 2007 – cisza w temacie;
  • Q4 2008 – europejski oddział SONY zapewnia, że Gran Turismo 5 pojawi się w sklepach jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia 2009;
  • sierpień 2009 – podczas Gamescom informacja o premierze w sezonie świątecznym;
  • wrzesień 2009 – SONY ogłasza, że gra pojawi się w Japonii w marcu 2010;
  • listopad 2009 – Yamauchi potwierdza marcową premierę w Japonii, jednak nie wspomina nic o premierze w pozostałych częściach świata;
  • 25 grudnia 2009 – fani serii narzekają na to, że tytuł nie ukazał się zgodnie z zapowiedziami, wielkie rozczarowanie;
  • końcówka grudnia 2009 – GT5 pojawi się w USA w wakacje 2010, chwilę po tym, jak grę otrzymają mieszkańcy Japonii;
  • styczeń 2010 – GT5 nie będzie miało marcowej premiery w Kraju Kwitnącej Wiśni;
  • kwiecień 2010 – Yamauchi zrzuca winę na SONY, twierdzi, że gra mogła ukazać się w marcu, ale nie znalazłoby się w niej wszystko to, co zapowiadano;
  • maj 2010 – Kaz twierdzi, że gra jest ukończona w 90% (warto przypomnieć, że początkowo miała się ukazać już w marcu);
  • E3 2010 – SONY potwierdza datę premiery GT5 na początek listopada (w Europie 3 listopada), świat nabiera pewności, że gra w końcu się pojawi;
  • październik 2010 – 3 tygodnie przed zapowiadaną premierą pojawia się informacja o tym, że gra będzie w sklepach najwcześniej podczas świąt Bożego Narodzenia (czyżby powtórka z roku 2009?).
Tak to wyglądało w ciągu ostatnich 4 lat. Wciąż jestem ciekaw, czy gra faktycznie „zdąży” na końcówkę grudnia 2010…

Waleczny Potter i spółka

 Powodem takiego stanu rzeczy jest decyzja o podzieleniu ostatniej części na dwie części - dlatego w listopadzie obejrzymy Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część I a drugą część w pierwszej połowie przyszłego roku. Piszę o tym nie bez powodu, bo podobny los spotkał growe adaptacje. Premiera pierwszej z gier odbędzie się 19 listopada. Poniżej możecie obejrzeć najnowszy trailer, dający ogólny obraz tego, co po grze można się spodziewać - zbieranie fasolek odstawiono na bok, skupiono się na aaakcji.
Piraci nie dopłyną do brzegu

Powody takiego stanu rzeczy nie są oficjalnie znane, wiadomo jednak, że jakoby w następstwie tej decyzji zwolniono z firmy producenta (grę tworzyła Propaganda Games) przeszło 100 osób! Propaganda Games pracuje obecnie nad jeszcze jednym projektem - TRON: Evolution - którego premiera odbędzie się w grudniu.
Brak oficjalnego stanowiska rodzi plotki. Jedna, pochodząca z dość wiarygodnego źródła, mówi o tym, że przyczyną skasowania niemalże ukończonego projektu były zbyt mocne treści w nim zawarte - przede wszystkim bójki i alkohol, przez co gra dostała(by) zbyt wysokie oznaczenie wiekowe, nie idące w parze z filmami, które oglądać mógł każdy. Disney prawdopodobnie chciał, aby gra była dostępna też dla dzieci.

Poniżej trailer z gry opublikowany na tegorocznych targach E3.

Resistance 3 - trochę więcej o multi

Resistance 3 - trochę więcej o multi...poznaliśmy więcej detali dotyczących trybu multi. Przedtem podałem informację, że w trzecim Resi nie będzie już wielkich sieciowych potyczek, w których udział brać mogło nawet 60 graczy jednocześnie. Nowina ta spotkała się z głośnym jękiem zawodu fanów, ale jak zapewniają Insomniacy jest to słuszna decyzja. Multi w Resistance 3 połączy najlepsze elementy z jedynki i dwójki, czyniąc jednocześnie rozgrywkę trochę bardziej wymagającą. Ważnym elementem będzie używanie różnych broni, zależnie od sytuacji. Pojawi się też bardziej rozbudowany system nagród za wyczyny w sieci. Wiadomo również, że mapy będą rozlokowane po całym świecie (np. w Afryce) a podczas kampanii w radiu będą leciały komunikaty dotyczące aktualnych rozgrywek w sieci.